Domowa apteczka współczesnej kobiety.

Domowa apteczka współczesnej kobiety.

Jak wygląda dziś twoja domowa apteczka.  Jak wyglądała apteczka twojej babci? Mam wrażenie, że tradycyjne metody leczenia są często traktowane jako bezużyteczne, jakie są jednak fakty?  Zabiegi wykonywane przez nasze babcie, które były powszechnie stosowane w czasach braku powszechnego dostępu do lekarzy, dzisiaj są uznawane za banalne, a nawet śmieszne! Nie mówię tu o „literackim” wkładaniu do pieca, a o stosowaniu ziół, inhalacji oraz naparów. Mowa o moczeniu nóg i stawianiu baniek, metodach, które zagrożone były umiejscowieniem w księdze czarów! Na szczęście, duża cześć społeczeństwa powraca do korzeni, poszukuje alternatywnych sposobów, tak, aby nie blokować kolejek w aptekach, do momentu naprawdę „bez wyjścia”! Stawianie baniek, to metoda lecznicza mającą swoje korzenie w tradycyjnej medycynie chińskiej oraz irańskiej. Między III w. p.n.e. a XX w. była rozwijana i powszechnie stosowana, jako element leczenia wielu schorzeń i infekcji. Nawet w Europie, jeszcze kilkadziesiąt lat temu, lekarze zalecali stosowanie baniek, jako główny lub wspomagający sposób wspomagający proces powrotu do zdrowia. Pomimo chwilowego wyparcia, przez medycynę akademicką oraz fascynację farmakoterapią , mam wrażenie, że te dwa podejścia coraz chętniej dążą do wzajemnej współpracy, co jest bardzo dobrą wiadomością dla pacjentów, bo przecież to oni powinni być najważniejsi! Jak to działa? Przy pomocy ognia, wytwarza się w środku szklanego naczynia podciśnienie, które doprowadza do wyciągnięcia skóry i tkanki podskórnej do wnętrza bańki. Po co? Po to, aby „podrażnić” skórę i znajdujące się w niej małe naczynia krwionośne. Dochodzi wtedy do efektu przekrwienia w miejscu stawiania baniek, przez co krew uwalnia się do tkanki podskórnej i aktywuję mechanizmy ochronne. W skrócie, doprowadza do mobilizacji sił odpornościowych. Zabieg stawiania baniek nie jest czarną magią. Ma na celu pobudzenie własnych sił odpornościowych pacjenta i maksymalizację ich działania. Jakie są wskazania? Oprócz właściwości ogólnego pobudzenia reakcji odpornościowych, bańki lekarskie działają też rozluźniająco i przeciwbólowo. Można je stosować w ortopedii, neurologii i a także w przeciążeniach i problemach z układem ruchu. Co w nich lubię, to to, że można je zabrać wszędzie, czuje się wtedy jak Dr. Queen  (przy okazji, ma ktoś może na zbyciu skórzana torbę lekarska?). Metoda ta, nie ma ograniczeń wiekowych, bańki maja różne rozmiary, a ich natężenie jest regulowane przez terapeutę. W czasach farmako-szaleństwa warto powrócić do sprawdzonej tradycji, która nie bez powodu przetrwała tyle tysięcy lat. Ta prosta metoda może działać cuda, jako uzupełnienie leczenia klasycznego lub jako oddzielna i „alternatywna” forma terapii.

Jak obudzić energię po zimie.

Jak obudzić energię po zimie.

Wiosną przyroda budzi się do życia, co przejawia się silną energią wznoszącą. Osoby, które żyją bliżej natury twierdzą, że ziemia zmienia zapach, a w powietrzu i na niebie pojawia się zupełnie nowa energia. Zapach, światło, są tak jasnymi komunikatami, że nawet chwilowy śnieg przestaje być groźny. Wznosząca się energia kojarzy się dobrze, energetycznie, rosnąco. Niestety niewiele ma to wspólnego z naładowanie energetycznym. Wręcz przeciwnie, jest to pewnego rodzaju przeobrażenie, „przepoczwarzenie” wymagające dużego nakładu krwi XUE i energii Qi. Nasze ciała zmieniają się, wychodzimy „na zewnątrz, do skóry i światła. Przez te zmianę kierunku z wewnątrz, jesteśmy osłabieni… wiele z nas czuje się ociężałych i zmęczonych, umysł przestaje być kreatywny, nie mamy na nic siły… Otwierająca się skóra jest wrażliwa na wiatr, a wychodzący na zewnątrz śluz, pojawia się pod postacią kaszlu, kataru. Warunki pogodowe to nie jedyna przyczyna, swój udział zaznaczyła w naszej wątrobie przede wszystkim brak ruchu i zimowa dieta. Skąd w ciele bierze się tyle śluzu i związanego z nim zastoju? Dużo gorących, tłustych, pikantnych posiłków, alkohol, przyprawy o bardzo grzewczej termice spełniło już swoje rozgrzewające zadanie, jednak dla wątroby nie wystarczy „otworzyć okna, ”czy wskoczyć w „lżejsza kurtkę” . Organizm wymaga trochę więcej zachodu, aby pozbyć się „odpadów” po zimie. I co teraz?. Psy zaczynają jeść więcej trawy, pojawiają się nowalijki, niedługo wielkanocny post, a uważność na tradycje ma w sobie wiele mądrości. Czas na oczyszczenie, nie tylko dla zdrowia fizycznego ale psychicznego, bo obciążona wątroba to wzmożone emocje gniewu, złości i frustracji. Ciało jest bardzo mądrą świątynią i samo zaczyna się domagać rzeczy świeżych, zielonych, soczystych a naszym zadaniem jako jej dozorców, jest je wspomóc w procesie oczyszczania… Uśmiechnijcie się do gorzkich smaków! Kiełki, sałaty, rukola, cykoria! Zadbajcie o żurek, kwaśne kiszonki, sprawdźcie czy zjedliście wszystkie zrobione na jesień ogórki. Aby usunąć nadmiar gorąca z układu pokarmowego, jedz dużo kaszy jaglanej, jęczmiennej, warzyw: seler, biała rzodkiew, grzyby, brokuł, ziemniaki, kapustę, fasolę Mung. Dużo spaceruj, rozciągaj się i masuj! Niech nam wszystkim krew nie uderza do głowy, gdy spotkamy się … na zewnątrz.

Słuch jako zmysł empatii

Słuch jako zmysł empatii

„Kiedy w pokoju jest dziesięć osób, i jedna z nich mówi, to kto słucha?” Współczesna kultura zachodu szanuje mówców, nie rozumie jednak, i często nie szanuje ciszy. Wiele czasu poświęcamy na ekspresję i artykulację swoich myśli, nie potrafimy jednak słuchać . Z zewnątrz rozpraszają nas informacje, w nas samych ciągle toczą się myśli i wewnętrzne dialogi … to wszystko oddala nas od własnego ciała oraz od rozumienia innych. Rodzicielstwo, relacje partnerskie, zawodowe a nawet kontakt z ekspedientką czy kurierem często odbywają się bez uwagi. Słyszymy, ale nie słuchamy. I nie robimy tego specjalnie ani świadomie! Jesteśmy po prostu przeładowani. Bezpieczeństwo na świecie, praca, rachunki, szkoła, plany (nawet te na wakacje), powodują gonitwę myśli, nasze wewnętrzne „organizery” są przemęczone i nie zdolne do wrażliwej, refleksyjnej uwagi. Warto wprowadzić w swój napięty terminarz techniki wyciszające. Najlepiej codziennie, nawet po kilka razy, minutę, dwie, piętnaście… Zauważając ciszę, praktykujemy świadomość chwili obecnej, słyszymy sygnały płynące z naszego ciała, zauważamy własne doznania . Słyszymy kiedy chce odpocząć, kiedy jest głodne, kiedy potrzebuje się poruszać, chodźmy tylko przeciągnąć w trakcie długich godzin w pracy przy komputerze… Nawet wyczerpujące ćwiczenia fizyczne nie utrzymają naszej żywotności, jeśli nie będziemy w kontakcie ze sobą. Kiedy znika szum pojawia się ciało, pojawia się drugi człowiek. Świadome ciało, to świadome uszy. Zaczynamy słyszeć co dzieje się wokół nas, zaczynamy rozumieć nasze połączenie i relacje z innymi, rodzi się porozumienie .Praktykując „świadome słuchanie”, dochodzą do ciebie nie tylko słowa ale i to co pomiędzy nimi, widzimy język ciała, czujemy zapachy. W świadomości odpalamy uśpione kanały komunikacji, nawet nasze umysły są w stanie nawiązać kontakt bez słów, zaczynamy widzieć ich żródło. Czy mieliście nigdy wrażenia ze ktoś „czyta” w waszych myślach? Może to właśnie ten moment uwagi, słuchania, który każdy z nas posiada, czasami musi sobie tylko na to pozwolić. Las, góry, ćwiczenia oddechowe, joga, masaż, taichi, sauna, medytacja, szum morza … co działa na Ciebie? Oczywiście nie ma jak dobry i głośny koncert, ale niech to będzie nasza decyzja!!! Tak, zacznij od decyzji.

Ciało to cykle

Ciało to cykle

„I choć poruszam się do przodu, to nigdzie w ten sposób nie dojadę…” -Haruki Murakami Cyrkulacja nadaje rytm naszemu życiu, biciu serca, daje siłę do ruchu i działania. Poruszenie krążenia w całym ciele staje się priorytetem “jogi dla układu krążenia”.  Jak dbać o krążenie?  Konkretnie należy skupić się na aktywizacji mięśni w łagodnych, lecz dynamicznych sekwencjach poruszających wszelkie zakresy ciała (skłony, wygięcia w tył, bok, skręty) w różnych pozycjach. Praca z różnymi partiami mięśni (między innymi łydek gdzie zator żył jest szczególnie widoczny i odczuwalny) niweluje zaleganie krwi w żyłach, ponadto budzi świadomość całego ciała, aktywizując krążenie krwi i limfy we wszystkich narządach . Jeśli chodzi o konkretne pozycje, na pewno będą to wszelkie anty-grawitacyjne asany czyli sirssasana (stanie na głowie), adho mhuka vrksasana (stanie na rękach) i sarvangasana (świeca), przy czym w przypadku anty-żylakowej praktyki można pozwolić sobie na dużo więcej luzu w kończynach dolnych niż w przypadku “zwykłej” praktyki. To rozluźnienie spowoduje wyraźny przepływ krwi w stronę serca. Zbawienne dla nóg okazuje się też viparita karani (leżenie z nogami podpartymi o prostopadłą powierzchnię), gdzie nogi są przytrzymywane przez luźno założone na stopy, łydki i kolana paski. Dla stabilności pozycji można też położyć bolster na zadartych stopach co przy okazji rozluźni nasze dolne plecy, czyli generalnie “all inclusiv”:) W podręcznikach jogi, pod hasłem żylaki najczęściej poleca się nam vadżrasanę (siad z piętami skierowanymi do sufitu ułożonymi po bokach ciała przy pośladkach) jednak proponowałabym stosować ją jedynie jako profilaktykę, w zaawansowanym stopniu może już sprawiać duży dyskomfort. Góra, dół… Prawo, lewo… Ying i Yang… Krążenie to cykle, cykle wspomagane, czasami hamowane, to procesu w ciągłym procesie szukania równowagi.
Cisza czas i ja

Cisza czas i ja

Cisza ja i czas Hałas, to pojęcie bardzo szerokie, może mieć różne źródła, a jego szkodliwość wcale nie jest równoznaczna z jego natężeniem. Oczywiście las będzie miał zupełnie inny wpływ na nasz organizm niż dźwięk wiertarki, jednak zależy to jeszcze kilka czynników. Po pierwsze ważne jest to jak często i jak długo jesteśmy wystawieni na wpływ decybeli oraz nasza indywidualna wrażliwość na otoczenie!  Przyjmuje się ze natężenie powyżej 85dB jest szkodliwe dla organizmu człowieka. Dźwięk towarzyszący szkolnej przerwie, dochodzi nawet do 100dB, czyli tyle co ma koncercie muzyki rockowej, (statystycznie nauczyciele są liczną grupą na zajęciach jogi …. narażeni są bowiem na to obciążenie każdego dnia). Z psychologicznego punktu widzenia, hałas jest dźwiękiem bardzo nieprzyjemnym i niepożądany, który powoduje drażliwość, a przez drganie narządów wewnętrznych nawet zmęczenie całego organizmu… Po 5 minutach w hałasie przekraczającym 150 dB, następuje paraliż funkcjonowania organizmu, mdłości, zaburzenia równowagi oraz stany lękowe. Hałas ma wpływ na układ krążenia, układ trawienny oraz oczywiście narząd słuchu. Człowiek od zawsze żyje w otoczeniu dźwięków, również sam się nimi posługując, jednak do naturalnych zaliczamy głównie przyrodę! Błyskawice, szum wiatru, dźwięki wydawane przez zwierzęta są zupełnie inaczej odczuwalne niż koparka czy RFM!  Wszystkie inne, które są nieprzyjemne i stresujące zostały nazwane hałasem. Wynika z tego, iż hałas to zanieczyszczenie środowiska przyrodniczego! Tak samo intensywnym jak smog, plastik, czy chemia, uciążliwe i szkodliwe dla człowieka i innych organizmów żywych! Hałas powoduje wzrost napięcia nerwowego . Sprawia, że w organizmie człowieka uwalnia się adrenalina, hormon strachu, walki i ucieczki. Adrenalina uwalnia glukozę z wątroby, oraz zapasy tłuszczu z tkanek, tak aby zmobilizować mięśnie do pracy, jednak kiedy człowiek nie ucieka, glukoza i kwasy tłuszczowe nie mają możliwości ulec spaleniu w mięśniach, więc powstałe metabolity zamieniają się w cholesterol, który odkłada się na ściankach naczyń krwionośnych. Co z kolei może powodować nadciśnienie, zawał serca czy udar mózgu… Stały i uciążliwy hałas męczy nas nie tylko fizycznie, ale też psychicznie- pogarszając nasze samopoczucie. Ma zły wpływ na sen, odpoczynek, bystrość obserwacji, komunikacje chęć do działania o bólach głowy nie wspomnę … Niewidoczny dla oka, jest bardzo niebezpieczny! Nawet jeśli mieszkasz i pracujesz w głośnym miejscu, poszukuj! Poszukuj ciszy, śpiewu ptaków i szumu lasu, a i nie bój się piankowych zatyczek i przycisku „volumedown”!  Nawet godzina w ciszy, może być zbawienna regeneracją.