JOGA BIERNEGO OPORU I MAHATMA GANDHI

JOGA BIERNEGO OPORU I MAHATMA GANDHI

Przybliżając sylwetki wschodnich myślicieli, trudno nie wspomnieć o jednym z najbardziej znanych współczesnych indyjskich guru, jakim był Gandhi. Jego pełne nazwisko to Mohandas Karamczand Gandhi (1869-1948), a nurt myśli hinduskiej z nim związany, nazywany jest „jogą biernego oporu” lub potoczniej – ghandyzmem.

Ghandi otrzymał staranne, zachodnie wykształcenie. Był zdolnym prawnikiem, utalentowanym i płodnym dziennikarzem, bystrym politykiem. Nigdy nie wysunął twierdzenia, iż jest wynalazcą metody i doktryny „biernego oporu”, wręcz przeciwnie, uważał, że wykorzystał to, co zawsze istniało jako utajony nurt historii ludzkości. Inspiracje czerpał z różnych wielkich religii świata oraz z życiorysów ich proroków. Uważnie studiował buddyzm, dżinizm, chrześcijaństwo, islam i hinduizm. „Bierny opór” stanowił dla niego całościowy system widzenia świata, filozofię, psychologię i codzienną praktykę.  W pismach Mahatmy nie można odnaleźć pełnego wykładu religii „biernego oporu”. Rozsiane w artykułach, listach, wspomnieniach uwagi nie pozwalają na dokładne zrekonstruowanie całości systemu. Celowo zresztą powstrzymywał się od stworzenia systemu filozoficzno-religijnego uważając, że zarówno ”bierny opór”, jak i Bóg nie są definiowalne, zaś ich pojęciowa prezentacja jest zawsze uboższa niż stojąca za nimi rzeczywistość.

Do prawdy, jak nazywał religię, doprowadziła go Ahimsa, czyli miłość w najszerszym sensie, dokładnie „niekrzywdzenie”. Mahatma rysował obraz świata, którym rządzą dwie odmienne tendencje: himsy i ahimsy. Jest to opozycja gwałtu i miłości, odpychania i przyciągania, siły fizycznej i radiacji duchowej. Pierwsza daje się łatwo zauważyć w każdej sferze, druga jednak, choć trudniej dostrzegalna, jest siłą nadającą sens życiu, kosmiczną energią ewolucji, mocą życia. Według Ghandiego, gatunki które nie poznały ahimsy, wyginęły. I tak jak Ziemia zawdzięcza spójność grawitacji, tak społeczeństwo ahimsie. Praktyka „biernego oporu”, jako droga prawdy, jest więc zdobywaniem boskiej mocy.

To, w jakim stopniu realizujemy ahimsę, wyznacza stopień podobieństwa do Boga. Praktyka „biernego oporu” stanowi dla Mahatmy dążenie do ideału. Jej środkiem jest nieskończona życzliwość do wszystkiego, co żyje. Zasady ahimsy łamie się każdym złym czynem, złą myślą, uczuciem nienawiści, akceptacją fałszu, a także przywłaszczeniem tego, czego potrzebuje świat. Sferą emanacji ahimsy, którą zresztą Ghandi głosił w swoich dziełach, może być sfera polityki, gospodarki, ochrony środowiska i rolnictwa. Uważał, iż prawdy o Bogu należy szukać w społecznym działaniu.

Ostatnie lata swego życia spędził on we wspólnocie „biernego oporu”, w której oddał się realizacji wizji usunięcia z Indii widma głodu.

Czy owa niezwykłość a zarazem ulotność nie przypomina wam uczucia jakie towarzyszy podczas pierwszych kontaktów z jogą?

JEDEN MAŁY KROK DO GŁĘBOKIEJ PRAKTYKI JOGI – CZY TO MOŻLIWE?

JEDEN MAŁY KROK DO GŁĘBOKIEJ PRAKTYKI JOGI – CZY TO MOŻLIWE?

 

Kiedy zaczyna się praktyka jogi na poważnie? Czy kiedy zyskujemy nieograniczoną kontrolę nad naszym ciałem? Czy niepokój, strach i lęk dotykają też jogina? Kiedy medytacja staję się medytacją? Kiedy jestem pewna, pewien, że to co czuję jest prawdziwe?

Koniec roku, jak wszystkim wiadomo wiąże się z postanowieniami noworocznymi. Podejmujemy wyzwania, planujemy, stawiamy sobie cele. Zastanawiam się jak to jest ze jednym „wychodzi” innym nie. Dlaczego postanowienia noworoczne i nie tylko wygasają po kilku tygodniach, dniach, a nawet nigdy nie dochodzą do skutku? Przyczyn jest wiele. Można rozważać o karmie, zrzucać niepowodzenie na swoje niedociągnięcia, braki, pecha, brak czasu. Nie negując żadnego z powyższych, przyjrzyjmy się jednak samemu postanowieniu. Czy wiemy czego tak naprawdę chcemy? Co ma nam przynieść zmiana zachowania, przyzwyczajenia, i jak się do tego zabrać?

Każdego nowego roku miliony ludzi sporządzają listy postanowień na cały rok, planujemy ogromne zmiany, stawiamy sobie wysoko poprzeczkę, wizualizujemy gwałtowne przeobrażenia. Ile razy powtarzaliście sobie, „Będę medytować godzinę dziennie,” „Każdego ranka wstanę o 6:00 rano aby praktykować asany,”(mimo że o 9:00 zsunięcie kołdry poniżej ucha powoduje strach o przetrwanie), „Nie słodzę”, „Nie klnę”… Usłyszałam kiedyś wypowiedz, iż lepiej medytować przez minutę niż NIE medytować godzinę…. Otóż to. Tak jak diabeł tkwi w szczegółach, tak sukces tkwi w metodzie małych kroczków. Czasami wszystko czego potrzeba do wprowadzenia wielkiej zmiany to jeden maleńki krok. Kiedy twoim celem jest dokonanie przełomowej decyzji lub pozbycie się zakorzenionego nawyku, może ci się wydawać, że jeden krok to za stanowczo za mało. Jednakże ten krok prowadzi do drugiego, trzeciego i tak dalej. Pewnego dnia okazuje się że udało ci się opanować skomplikowany proces zmiany.

„Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku” Lao Tsy

Dlaczego małe kroki są tak owocne? Lęk przed zmianą zakorzeniony jest w fizjologii mózgu, znajduję się w nim tzw. ciało migdałowate odpowiedzialne za nasze przetrwanie. Kontroluje ono reakcje walki lub ucieczki, jego zadaniem jest stymulowanie ciała do działania w obliczu zagrożenia. Ciało migdałowate dokonuje tego poprzez spowolnienie działania, twórczego myślenia, które mogło by przeszkodzić w zdolności do podjęcia walki lub ucieczki. Tę bardzo prosta reakcję obserwujemy w stanach zagrożenia, widząc psa ze zmarszczonym nosem, wydającego głośny odgłos warczenia, rzadko kiedy odczuwasz ból zęba lub rozmyślasz o problemach III-ciego świata. Powyższy przykład pokazuje jak ewolucja zadbała o nasze bezpieczeństwo, jednak podstawowym problemem ciała migdałowatego jest to, że włącza się za każdym razem gdy odczuwasz zagrożenie. Mózg każde nowe wyzwanie wiąże z pewną dozą strachu a co za tym idzie z ucieczką.

Metoda małych kroków pozwala „oszukać” naturę. Małe łatwo osiągalne cele, to jak przechodzenie na palcach przed pieczarą śpiącego potwora, gdzie potworem jest właśnie ciało migdałowate. Robiąc małe kroki opór zaczyna słabnąć, nawyki zaczynają mieć podwaliny a ty nie zauważasz kiedy nastąpiła zmiana. Proces zmiany zacznij od minut, sekund. Medytuj 5 minut dziennie aż zauważysz że nie masz ochoty przestać. Zamiast czterech łyżeczek cukru do herbaty wsyp trzy, albo nawet odsypuj codziennie po jednym ziarenku. Poranna praktyka? Po otwarciu oczu połóż się w łóżku w baddhakonasanie, apanasanie, zrób 3, 2, jedno powitanie słońca. Powiedz głośno czego (Ty) chcesz, zostaw kartkę na lustrze, ustaw budzik w telefonie jako przypomnienie i zacznij od jednego głębokiego oddechu dziennie. Przyglądaj się światu Sobie a rozwiązania przyjdą same ????

Bądź uważny jak kobra!

Bądź uważny jak kobra!

Uważność, obecność, koncentracja, trzeźwość myślenia, być tu i teraz, świadomość… Idee poszukiwane przez współczesnego człowieka, wypełniają wiele tytułów w prasie, książkach, stanowią przewodni temat warsztatów rozwojowych, kursów, a nawet wielkich konferencji.

Czym jest UWAŻNOŚĆ i dlaczego tak bardzo nam jej brakuje? Po pierwsze zdaje się być czymś pierwotnym, naturalnym, niestety z wiekiem i związaną z nim zadaniowością zapomniane. Po drugie tęsknota za stanem świadomego bycia jest reakcją na cierpienie jakie wywołuje w nas pośpiech, powierzchowność i chaos związany z wyzwaniami codzienności.

Kobra, symbolizująca w tradycji indyjskiej nieśmiertelność, jest stworzeniem posiadającym niesamowitą zdolność kontroli oddechu, koncentracji. I tu pojawia się pytanie, jak zdobyć taką umiejętność, jak się jej nauczyć, a raczej jak ją sobie przypomnieć? Można zapytać po co? Między innymi na to oraz wiele innych pytań odpowiada joga, która jest filozofią o charakterze soteriologicznym, co oznacza, że realnie ma nieść pomoc w wyzwoleniu z cierpienia, w przeciwieństwie do myśli zachodniej mającej głównie charakter spekulatywny. Jak wyzwolić się z cierpienia? W chaosie naszych doświadczeń musimy opracować pewnego rodzaju umiejętność oduczania się pewnych rzeczy, własnych uwarunkowań, jakie zbudowało w nas wychowanie i dotychczasowe doświadczenie. Filozofia sankhji, na której opiera się joga klasyczna, mówi o trzech rodzajach cierpienia, jakie musimy przezwyciężyć i którym joga ma przyjść z pomocą. Są to: adhjatma- cierpienie mające żródło w nas samých, adhibhanta- cierpienie pochodzące od innych istot żywych, lub przyrody nieożywionej i adhidaiva- cierpienie spowdowane przez czynniki boskie, kosmiczne.

Szczególnie adhjatma wymaga dużej uważności i gotowości do stawienia czoła samemu sobie. Do przezwyciężenia własnej niewiedzy, odcięcia się od własnego ego. Jesteśmy złożeni z różnych doświadczeń, mamy różne uwarunkowania, sprowadzanie się do jednej określanej prawdy o nas samych, ogranicza nasz rozwój, nasze wyzwolenie, dlatego tak ważny jest wgląd w samego siebie, obserwacja własnych myśli i zachowań. Praktyka jogi, to uważne poszukiwanie sposobu usunięcia cierpienia. Prowadzi do rozumienia tego czym NIE jesteśmy, pomaga zdemaskować dominujące, uciążliwe ego, odpowiedzialne za przywiązanie i namiętności. Istotą jogi jest wyrwanie się w tego błędnego koła, uchwycenie tego co wzmacnia nasze uciążliwości, kleśie i odnalezienie przedmiotów koncentracji, które pozwolą nam odczuć wrażenie spokoju umysłowego.

Zatrzymanie poruszeń umysłu, pozwala odkryć naszą prawdziwą, wolną od emocji, myśli „naturę kobry“ . Koncepcja „tu i teraz“, uważność, ma nam iść z pomocą, ma być pierwszym krokiem do odcięcia nas od aktywności toczącej się w umyśle, potencjalnego cierpienia, kleśi, które Patańdżali dokładnie wyszczególnia w „Jogasutrach“. Uwaga, skupienie, pozwoli nam rozpoznać co rozprasza naszą uwagę, co odciąga nas od poznania prawdy o sobie, od naszej natury umysłu.

Jak zawsze teoria jest dopiero wstępem do praktyki, którą musimy unieść sami, oczywiście dużo pomocy dostaniemy od nauczyciela, przewodnika który wraz z gotowością ucznia „popycha“ go do kolejnych stopni jogi. Proces oduczania zaczyna się od rzeczy ogólnych, dyscypliny indywidualnej, społecznej, cielesnej (poprzez asany jogi). Jak w każdej dyscyplinie, od rzeczy łatwych przechodzimy w trudniejsze, bardziej, złożone, wymagające indywidualnego doświadczenia, rozumowania, dedukcji, obserwacji, nawet stawianiu hipotez, dedukcji, przeprowadzania eksperymentów. Niestety często hipotezy okazują się błędne, ale w przeciwieństwie do nauki akademickiej tu często błędy wiążą się z progresem.

PIERWSZE KROKI W DIETETYCE TCM

PIERWSZE KROKI W DIETETYCE TCM

Koncepcja dietetyki, lub działania pożywienia na nasze zdrowie liczy w Chinach 3 tysiące lat. Początki sięgają okresu panowania dynastii Zhou, gdzie dietetycy byli najbardziej znaczącą grupą spośród wszystkich lekarzy (na drugim miejscu byli interniści, potem chirurdzy i weterynarze).

Mieli za zadanie przede wszystkim zapobiegać chorobom, ale zalecali też lecznicze diety w przypadku ostrych i przewlekłych schorzeń, im rzadziej pacjenci chorowali tym wyższe było ich wynagrodzenie. Słowo dieta, dosłownie oznacza „troskę o życie”, „styl życia”, i odnosi się mocno do związku człowieka z naturą. Terapia pożywieniem (TCM) skupia się nad działaniem profilaktycznym. Akupunktura, moksowanie, fitoterapia, dietetyka i ćwiczenia fizyczne stanowią podstawy TCM.

„Kiedy ciało jest zbyt słabe, terapeuta powinien użyć jedzenia, żeby uzupełnić niedobory.”

Według TCM ciało pozyskuje swoja codzienną energię z trzech źródeł: Esencji wrodzonej konstytucji (jing), z pożywienia (qi), z powietrza (zong qi). Konstytucja wrodzona to odziedziczona po rodzicach esencja, przechowywana w nerkach, stanowi podstawę wszelkich procesów życiowych, w tym procesów dojrzewania w organizmie. Ilość i jakość jing są ustalone już przy narodzinach. Jako że rezerwy tej energii nie mogą być uzupełnione, chińscy lekarze zalecają ostrożne zarządzanie tym potencjałem. Na codzienna aktywność powinno się zużywać tak mało jing, jak to możliwe. (Hulaszczy tryb życia, nadmierna aktywność seksualna, narkotyki twarde, nasilony stres lub napięcie osłabiają jing. Esencja z pożywienia powstaje podczas pierwszego etapu transformacji pożywienia przez żołądek i śledzionę. Jakość nowo powstającego qi zależy od „czystości” przyjmowanych składników (świeżych, nie przetworzonych) oraz stanu narządów trawiennych, żołądka i śledziony. Jeśli te narządy znajdą się w stanie chronicznego niedoboru, znacząco wpłyną na zmniejszenie się qi. Stopniowo doprowadzi to do ogólnego osłabienia z tendencja do przewlekłych objawów niedoboru. Qi, jako odnawialne źródło energii odgrywa kluczowa rolę w medycynie chińskiej, bierze największy udział wśród energii odnawialnych organizmu, dlatego też terapia pożywieniem jest kluczowa w leczeniu chorób.

„Bez wiedzy na temat diety, prawie niemożliwe jest cieszenie się dobrym zdrowiem.”

Ostatnim trzecim źródłem jest qi z powietrza- zong qi. Z każdym oddechem qi z powietrza dodaje swój udział do całkowitej energii organizmu, stanowiąc około jedne trzeciej całości odnawialnej. Właściwe oddychanie, i dobre, czyste powietrze wzmacniają jego energetyczna jakość. Starożytne techniki dają możliwość wzmacniania tego rodzaju energii poprzez specjalne ćwiczenia oddechowe.

Wiedza na temat właściwości pożywienia była do niedawna wykorzystywana i wysoko ceniona w naszej kulturze, lecz wyparła ją moda na fast food. „Odpowiednie” stosowanie produktów odżywczych zauważał już Hipokrates, „Niech pożywienie będzie twoim lekarstwem, a lekarstwo twoim pożywieniem”, czy Św. Hildegarda z Bingen. Dietetyka TCM, klasyfikuje pożywienie wg. natury termicznej: gorące, ciepłe, neutralne, zimne, chłodne. Smaku i systemu narządów z którymi poszczególne produkty są połączone: słodki – śledziona, żołądek(element ziemi, marchewka), ostry – płuca, jelito grube (element metalu, rzepa), słony- nerki, pęcherz moczowy (element wody, ciecierzyca), kwaśny- wątroba, pęcherzyk żółciowy (element drzewa, kuskus), gorzki- serce jelito cienkie (element ognia, burak) oraz kierunku przepływu energii. Wszystkie zasady terapeutyczne w TCM, mają na celu albo zachowanie, albo odnowienie równowagi między yin a yang. Całkowita równowaga między nimi, oznacza idealne zdrowie, zaś nierównowaga lub brak harmonii- chorobę. Nierozerwalną koncepcją, zawierająca się w medycynie chińskiej jest teoria 5-ciu przemian, model będący rozszerzeniem koncepcji yin i yang, która łączy w sobie wszelkie zjawiska