Kiedy zaczyna się praktyka jogi na poważnie? Czy kiedy zyskujemy nieograniczoną kontrolę nad naszym ciałem? Czy niepokój, strach i lęk dotykają też jogina? Kiedy medytacja staję się medytacją? Kiedy jestem pewna, pewien, że to co czuję jest prawdziwe?
Koniec roku, jak wszystkim wiadomo wiąże się z postanowieniami noworocznymi. Podejmujemy wyzwania, planujemy, stawiamy sobie cele. Zastanawiam się jak to jest ze jednym „wychodzi” innym nie. Dlaczego postanowienia noworoczne i nie tylko wygasają po kilku tygodniach, dniach, a nawet nigdy nie dochodzą do skutku? Przyczyn jest wiele. Można rozważać o karmie, zrzucać niepowodzenie na swoje niedociągnięcia, braki, pecha, brak czasu. Nie negując żadnego z powyższych, przyjrzyjmy się jednak samemu postanowieniu. Czy wiemy czego tak naprawdę chcemy? Co ma nam przynieść zmiana zachowania, przyzwyczajenia, i jak się do tego zabrać?
Każdego nowego roku miliony ludzi sporządzają listy postanowień na cały rok, planujemy ogromne zmiany, stawiamy sobie wysoko poprzeczkę, wizualizujemy gwałtowne przeobrażenia. Ile razy powtarzaliście sobie, „Będę medytować godzinę dziennie,” „Każdego ranka wstanę o 6:00 rano aby praktykować asany,”(mimo że o 9:00 zsunięcie kołdry poniżej ucha powoduje strach o przetrwanie), „Nie słodzę”, „Nie klnę”… Usłyszałam kiedyś wypowiedz, iż lepiej medytować przez minutę niż NIE medytować godzinę…. Otóż to. Tak jak diabeł tkwi w szczegółach, tak sukces tkwi w metodzie małych kroczków. Czasami wszystko czego potrzeba do wprowadzenia wielkiej zmiany to jeden maleńki krok. Kiedy twoim celem jest dokonanie przełomowej decyzji lub pozbycie się zakorzenionego nawyku, może ci się wydawać, że jeden krok to za stanowczo za mało. Jednakże ten krok prowadzi do drugiego, trzeciego i tak dalej. Pewnego dnia okazuje się że udało ci się opanować skomplikowany proces zmiany.
„Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku” Lao Tsy
Dlaczego małe kroki są tak owocne? Lęk przed zmianą zakorzeniony jest w fizjologii mózgu, znajduję się w nim tzw. ciało migdałowate odpowiedzialne za nasze przetrwanie. Kontroluje ono reakcje walki lub ucieczki, jego zadaniem jest stymulowanie ciała do działania w obliczu zagrożenia. Ciało migdałowate dokonuje tego poprzez spowolnienie działania, twórczego myślenia, które mogło by przeszkodzić w zdolności do podjęcia walki lub ucieczki. Tę bardzo prosta reakcję obserwujemy w stanach zagrożenia, widząc psa ze zmarszczonym nosem, wydającego głośny odgłos warczenia, rzadko kiedy odczuwasz ból zęba lub rozmyślasz o problemach III-ciego świata. Powyższy przykład pokazuje jak ewolucja zadbała o nasze bezpieczeństwo, jednak podstawowym problemem ciała migdałowatego jest to, że włącza się za każdym razem gdy odczuwasz zagrożenie. Mózg każde nowe wyzwanie wiąże z pewną dozą strachu a co za tym idzie z ucieczką.
Metoda małych kroków pozwala „oszukać” naturę. Małe łatwo osiągalne cele, to jak przechodzenie na palcach przed pieczarą śpiącego potwora, gdzie potworem jest właśnie ciało migdałowate. Robiąc małe kroki opór zaczyna słabnąć, nawyki zaczynają mieć podwaliny a ty nie zauważasz kiedy nastąpiła zmiana. Proces zmiany zacznij od minut, sekund. Medytuj 5 minut dziennie aż zauważysz że nie masz ochoty przestać. Zamiast czterech łyżeczek cukru do herbaty wsyp trzy, albo nawet odsypuj codziennie po jednym ziarenku. Poranna praktyka? Po otwarciu oczu połóż się w łóżku w baddhakonasanie, apanasanie, zrób 3, 2, jedno powitanie słońca. Powiedz głośno czego (Ty) chcesz, zostaw kartkę na lustrze, ustaw budzik w telefonie jako przypomnienie i zacznij od jednego głębokiego oddechu dziennie. Przyglądaj się światu Sobie a rozwiązania przyjdą same 🙂